„Kingsman” to najlepsza komedia, jaką widziałam w tym roku. Po średnio udanym „Bezwstydnym Mortdecaiu” bałam się, że i tym razem nie do końca zostaną spełnione moje oczekiwania.
przeczytaj recenzję
„Bezwstydny Mortdecai” to film, który można obejrzeć, ale nie jest tegorocznym priorytetem. Powstało o wiele więcej ciekawszych komedii z angielskim poczuciem humoru.
przeczytaj recenzję
„Loft” to dobre kino akcji trzymające w napięciu do ostatniej minuty. Bohaterowie nie są jednowymiarowymi karykaturami, potrafią myśleć, kluczyć i próbują odkryć tajemnicę morderstwa.
przeczytaj recenzję
„Pięćdziesiąt twarzy Greya” zaskakuje. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, by ten film okazał się dobry czy nawet średni, ale na pewno otrzymałam więcej, niż się po nim spodziewałam.
przeczytaj recenzję
„Haker” to film, który nie posiada żadnych wartości – mdła historyjka, z mdłymi postaciami i mdłym zakończeniem. Brakuje tylko napisu „i żyli długo i szczęśliwie”...
przeczytaj recenzję
To jedna z komedii romantycznych, na które warto się wybrać. A warto – dla bohaterów, dla historii, dla humoru. „Planeta singli” ma wszystko to, co powinna zawierać dobra komedia.
przeczytaj recenzję
„Klątwa Jessabelle” to średni horror. Zapewne bardziej przypadnie do gustu osobom, które nie oglądały wcześniej „Klucza do koszmaru”.
przeczytaj recenzję
„Krocząc wśród cieni” to dobre kino, jednak nie dorównuje takiemu dziełu jak „Labirynt”. To dobrze opowiedziana historia z silnym bohaterem, jednak większość rozwiązań okazuje się przewidywalna.
przeczytaj recenzję